Kredyty powiązane z euro nie zdobyły takiej prasy jak kredyty frankowe. Te drugie zaciągano bowiem częściej a i kurs franka szwajcarskiego w stosunku do złotego wzrósł bardziej niż kurs euro. Czy to oznacza, że kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyt indeksowany do euro lub kredyt denominowany w euro (zwane dalej dla uproszczenia „kredytami w euro” – choć faktycznie były to kredyty złotowe) nie mogą skutecznie dochodzić swych praw? Nic bardziej mylnego.
„Eurowicze” zostali bowiem przez banki wciągnięci w tę samą pułapkę co frankowicze. W gruncie bowiem rzeczy, główną różnicą pomiędzy kredytami frankowymi a kredytami eurowymi była waluta, z którą kredyt został powiązany. Nieuczciwym i bezskutecznym był natomiast w obu przypadkach mechanizm powiązania kredytu z walutą obcą.
Po pierwsze, kredyt był przeliczany przy wypłacie i spłacie przy pomocy różnorodzajowych kursów wymiany. W pierwszym przypadku stosowany był kurs kupna waluty, w drugim zaś kurs sprzedaży waluty – co było oczywiście korzystne dla banku i generowało po stronie kredytobiorcy potężną stratę nawet jeśli zdecydowałby się na spłatę kredytu tego samego dnia, w którym został on mu wypłacony. Banki jednocześnie nie informowały o tym, że będą zarabiać tytułem pobieranego spreadu.
Po drugie – i to jest najważniejsze – kursy wymiany walut ustalał samodzielnie bank. Taki mechanizm jest nieuczciwy niezależnie od tego z jaką walutą powiążemy kredyt i to głównie on przesądza o nieważności kredytów w euro.
Czy kredytobiorca, któremu sprzedano nieuczciwy kredyt w euro może więc liczyć na tą samą ochronę, jaką objęci zostali frankowicze?
Absolutnie tak. Waluta, z którą nieuczciwie powiązano kredyt nie ma znaczenia. To banki próbują wmówić od lat sądom oraz społeczeństwu, że frankowicze są chciwi i zaczęli wnosić pozwy tylko dlatego, że kurs franka szwajcarskiego poszybował w górę. Retoryka taka jest jednak nieuczciwa i nieuprawniona – o nieważności umów – czy to frankowych, czy dolarowych, czy eurowych – decyduje nieuczciwy sposób wyliczania przez bank wysokości zobowiązań stron umowy kredytowej.
Osoby, które posiadają lub spłaciły już kredyt w euro mogą więc jak najbardziej liczyć na to, że spór o ważność umowy kredytowej i zwrot środków nienależnie pobranych przez bank zakończy się ich sukcesem. Do zyskania jest zaś bardzo dużo, gdyż nieważność umowy kredytu w euro skutkuje tym, że strony zwrócić muszą sobie to co uzyskały od siebie na podstawie takiej nieważnej umowy. W przypadku kredytów w euro spłaconych w całości lub w znacznej części, wysokość świadczeń pobranych przez bank jest zaś znacznie wyższa niż wysokość udostępnionego kapitału. Wynika to zarówno ze wzrostu kursu waluty, jak i ze stosowania spreadów walutowych oraz odsetek. W typowej sprawie, kredytobiorcy, których bank przekonał do zaciągnięcia kredytu w euro, mogą liczyć na korzyści przekraczające sto tysięcy złotych – czasem nawet na poziomie kilkuset tysięcy złotych.
Nasza kancelaria służy wsparciem kredytobiorcom z całej Polski, koncentrujemy się jednak na obsłudze klientów z Wielkopolski i to im poświęcona zostanie dalsza część wpisu.
Pozew dotyczący nieważności kredytu w euro musi zostać wniesiony do sądu właściwego dla miejsca zamieszkania co najmniej jednego z kredytobiorców. W dość typowym więc przypadku, w którym rodzice zaciągali kredyt razem z dzieckiem i mieszkają oni aktualnie w obszarze właściwości różnych sądów, mogą wybrać sąd, do którego skierują pozew. Wartość przedmiotu sporu w sprawie o nieważność kredytu w euro przekraczać będzie najczęściej sto tysięcy złotych – w takim przypadku właściwym do jej rozpoznania będzie sąd okręgowy a nie rejonowy. Kredytobiorcy z Wielkopolski, chcąc podważyć swój nieuczciwy kredyt w euro, powinni więc wnieść pozew (w sprawie, w której wartość przedmiotu sporu przekracza 100 tys. zł) odpowiednio do:
- Sądu Okręgowego w Poznaniu (odpowiednio wydział I, XII albo XVIII) – jeśli zamieszkują w okolicach Poznania, Gniezna, Wrześni, Środy Wielkopolskiej, Śremu, Mosiny, Stęszewa, Wolsztyna, Nowego Tomyśla, Grodziska Wielkopolskiego, Tarnowa Podgórnego, Szamotuł, Murowanej Gośliny.
- Sądu Okręgowego w Poznaniu XIII Zamiejscowego Wydziału Cywilnego w Lesznie – jeśli zamieszkują w okolicach Leszna, Kościana, Gostynia, Rawicza.
- Sądu Okręgowego w Poznaniu XIV Zamiejscowego Wydziału Cywilnego w Pile – jeśli zamieszkują w okolicach Piły, Chodzieży, Trzcianki, Wągrowca, Złotowa.
- Sądu Okręgowego w Koninie – jeśli zamieszkują w okolicach Konina, Koła, Słupcy, czy Turku.
- Sądu Okręgowego w Kaliszu – jeśli zamieszkują w okolicach Kalisza, Jarocina, Kępna, Krotoszyna, Ostrowa Wielkopolskiego, Ostrzeszowa i Pleszewa.
Sądy apelacji poznańskiej orzekają już od dawna w sposób korzystny dla kredytobiorców i oceniając na jesień 2024 r. można być w zasadzie spokojnym (na tyle na ile to możliwe) o korzystne rozstrzygnięcie zarówno w sądzie okręgowym, jak i w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu (ten drugi oceniać będzie bowiem ewentualną apelację wniesioną od wyroku sądu I instancji). Kredytobiorcy podpadający pod Sąd Okręgowy w Kaliszu powinni niemniej pamiętać, że sąd ten wchodzi w skład apelacji łódzkiej a nie poznańskiej i sprawa w II instancji rozstrzygana będzie w ich przypadku przez Sąd Apelacyjny w Łodzi.
Chcesz porozmawiać o współpracy?
Napisz do nas na: